Juliusz Naumowicz

  • Ocena
  • Dla dwojga
  • Dla dzieci
  • Dla dorosłych
  • Dla seniorów
Opis

Zasłużony popularyzator historii i kultury karkonoskiego regionu. Sportowiec, absolwent wrocławskiej AWF, zdobył tytuł Mistrza Sportu Armii Zaprzyjaźnionych, żołnierz Wojsk Ochrony Pogranicza. Ratownik górski. Wspaniały gawędziarz. Przede wszystkim – lokalny pasjonat. Założyciel i Wielki Mistrz Sudeckiego Bractwa Walońskiego – organizacji kultywującej tradycje średniowiecznych poszukiwaczy skarbów ziemi. Działania Naumowicza, przypominające mieszkańcom i turystom o wielowiekowej sztuce wydobywania i przetwarzania wszelkich minerałów, rud żelaza, metali, kwarcu czy kamieni szlachetnych, uczyniły ze Szklarskiej Porębymineralogiczną stolicę Polski.

Juliusz Naumowicz pięknem i bogactwem minerałów oraz historii regionu zafascynował się we wczesnym dzieciństwie, w III klasie szkoły podstawowej. Jak wspominał, podczas zabawy w jaskini, leżącej rzut kamieniem od rodzinnego domu w Szklarskiej, znalazł tajemniczy, wyjątkowo gładki, czarny kamień. Zaintrygowany odkryciem, udał się do Jana Sztaudyngera (słynnego twórcy fraszek),gdyż tylko on – człowiek o szerokiej wiedzy i zainteresowaniach - mógł mu wytłumaczyć co znalazł. Był to morion – kwarc dymny. Po dokładnym objaśnieniu, czym jest i jak powstał niezwykły kamień, Sztaudynger opowiedział małemu Julowi legendy o Rzepiórze, zwanym po czesku Krknoszem – Duchu Gór. Przypomniał również działalność walonów.

Od tego spotkania Naumowicz regularnie wybierał się na poszukiwania – do zapomnianych sztolni, jaskiń, zwykłych dziur w ziemi. Mało brakowało, a wyprawy zakończyłyby się tragicznie. Podczas przetrząsania świeżo zaoranego pola, pijany myśliwy pomylił Naumowicza z dzikiem i wystrzelił w jego kierunku. - Na szczęście nie trafił. Gdy mnie sobie chwilę potem dokładnie obejrzał, całego w błocie i z jakimiś kamorami w ręku, bez słowa odszedł. Na odchodnym popukał się w czoło. Nie zdawał sobie sprawy, że jeden taki kwarc jest wart więcej niż jego fuzja – wspominał Naumowicz.

Życiowa pasja znalazła szerokie ujście w 1989 roku, kiedy Naumowicz założył małą firmę JUNA Minerals&Rocks. Zajmował się wytwarzaniem oryginalnych pamiątek i cieszących oko cudeniek z tego, co dawała mu Ziemia. Dwa lata później uległ poważnemu wypadkowi, który do końca życia przykuł go do wózka inwalidzkiego. Nie stracił jednak nic z wcześniejszej werwy, ze zdwojoną energią zaangażował się w popularyzowanie tradycji Sudetów Zachodnich. „Jeśli sami czegoś nie zrobimy, nie mamy prawa narzekać, że nic się nie dzieje” mawiał Naumowicz. W 1995 r. otworzył Muzeum Ziemi* w Karczmie Głodowej, decydując, by wstęp dla wszystkich był darmowy. Zobaczyć można w nim kamienie szlachetne, ozdobne minerały oraz formy skalne ze wszystkich stron świata.

Kolejnym milowym krokiem Juliusza Naumowicza było powołanie w 1999r. Sudeckiego Bractwa Walońskiego, wiernie odtwarzającego kilkusetletnie zwyczaje. Od dawnych tradycji rzemieślniczych górników, hutników, kowali, snycerzy, szlifierzy czy zielarzy, po tajemnicze rytuały, odprawiane w długich ciemnych (zazwyczaj w odcieniach czerwieni) płaszczach i kapeluszach w blasku płonącego ognia. Siedzibą gildii stała się stosownie urządzona Chata Walońska, gdzie każdy może przyjrzeć się m.in. dawnym narzędziom i maszynom wykorzystywanym przez rzemieślników. Chętni mogą przyłączyć się do Sudeckiego Bractwa Walończyków, będą jednak musieli przejść przez wymagające próby ognia, ziemi, wody, żelaza i krwi – takie same jak przed wiekami.

Wielki Mistrz regularnie organizował pogadanki, prelekcje i spotkania, na których przybliżał fascynujące historie z regionu. Za swoją działalność otrzymał wiele nagród – Statuę Liczyrzepy (turystyczna nagroda starosty jeleniogórskiego),statuetkę Ducha Gór (nagroda specjalna miasta Szklarska Poręba),tytuł Honorowego Obywatela Miasta Szklarskiej Poręby. W 2010r. Telewizja Polska nakręciła i wyemitowała poświęcony Naumowiczowi dokument „Jestem stąd. Opowieść o Julu Walończyku”.

Juliusz Naumowicz zmarł 28 kwietnia 2013 roku. Miał 71 lat. W jednym z wywiadów powiedział - Marzę o tym, by sensownie się zużyć, wypalić do końca, zostawić trwałość po sobie, tak żeby pamiętali nawiedzonego, zakochanego w górach. Niczego się nie boję, byłem długo po drugiej stronie korytarza, nic strasznego. Pójdę skąd przyszedłem, do matki natury. Nic mnie nie zniszczy, a dusza jest nieśmiertelna.


* po pożarze w marcu 2015 r. siedziba muzeum została zniszczona, poważnie ucierpiała również zgromadzona w nim kolekcja. Na facebookowej stronie Muzeum Ziemi można znaleźć informacje, w jaki sposób pomóc w odbudowie.


Opinie

Dodaj opinię
Ocena ogólna:
Dla dwojga:
Dla dzieci:
Dla dorosłych:
Dla seniorów:

Komentarze (0)
Dodaj komentarz